DZIEŁA LITERACKIE
Laureaci I Konkursu Poetycko-Malarskiego (INTERREG PL-SN 2021)
Utwory literackie – Laureaci pierwszego konkursu poetycko-malarskiego
KONIEC Z CYKLU "PAMIĘĆ BUDNIK"
TERESA KIPOWICZ
Uciekaliście bracia mili! Prawie wczoraj….
Obecnie my żyjemy z dala od tych czasów.
Nigdy zapomnimy! Slowo! Bo do naszej pora!
Wygnani, spłoszeni, 113 dni wśród lasów i mroku.
Tak oto żyliście, ludzie cienie, księstwo,
tajemnicę swe kryjąc, dzień, noc, bez otuchy.
Wyście co żyli, dla mnie przed wiekami
wstańcie, powiedzcie więcej widzę niż na płótnie.
Bo tu o pamięć idzie, gdy w około kłótnie…
Czy te szare tory biegnące donikąd
do waszych nadziei obraz, który żyły krótko?
Czy żyliście w szczęściu, wśród drzew w swoim świecie!
A może jak dzisiaj, gdy walka o jutro…
Czy wręcz przeciwnie, dużo lepiej przecież…
Jakub Wolski
SP 3 Kowary
13 lat
KONIEC CYKLU „PAMIĘTAJ O
LEŚNA DŁUGA WODA” TERESY KĘPOWICZ
Uciekliście drodzy bracia! Prawie wczoraj….
Dziś choć żyjemy daleko od tamtych czasów.
Nie zapomnimy! Obiecane! Bo to nasz czas!
Wygnany, przestraszony, 113 dni w środku lasów i ciemności.
Tak żyłeś, ludzkie cienie, duchy,
Ukrywając swoją tajemnicę dzień i noc bez pocieszenia.
Wszystko, czego doświadczasz, nawet jeśli to była dla mnie wieczność
Stand up mówi więcej niż to, co widzę na ekranie.
Bo tu chodzi o pamięć, jeśli wszystko, co mamy, to kłótnia...
Czy te szare szyny, które prowadzą donikąd?
obraz twoich nadziei, które były krótkotrwałe?
Żyłeś szczęśliwie między drzewami w swoim świecie!
A może jak dzisiaj, z walką o jutro...
Albo wręcz przeciwnie, bo dużo lepiej...
Jakub Wolski
Szkoła Podstawowa 3 w Kowarach
13-letni
PROSTOKĄT POWIETRZA
Wyrosły drzwi z ziemi, wśród wielkich łopianowych liści,
prostokąty powietrza, pełne tajemniczej zawiści,
mgłą spowite, czekają na nowy początek,
tworząc mroczny i odlegly zakątek.
Widziały już wiele, jeszcze więcej slyszaly,
opowiadały historię, jakich prawie nigdy nie pamiętały.
nikt nigdy obok nich obojętnie,
wpatruje się w nienostalgicznie i namiętnie.
Szukamy w nich odpowiedzi na trudzące nas pytania,
drzwi u każdego - wzbudzają wiele zaufania.
nie wiadomo za nimi stoi… ale każdy co się chce
Co za nimi kryje się?
Czy na nowy początek?... czy to tylko cichy zakątek?…
Drzwi bez klamki, opajęczonymi łopianami zatrzaśniętymi,
szarą rzeczywistością są przesiąknięte,
Kwiaty na kogoś, kto pożegnał się…
I pozwolic rzucic sie swiatu w wierszu.
Jakub Marcinik
SP 3 Kowary
13 lat
PROSTOKĄT POWIETRZA
Z ziemi wyrosły drzwi między wielkimi liśćmi łopianu,
Prostokąty powietrza, pełne tajemniczej zazdrości,
otulona mgłą, czekająca na nowy początek,
tworząc ciemne i odległe miejsce.
Wiele już widziałeś, słyszałeś jeszcze więcej,
opowiadali historie, których ledwo pamiętali.
nikt nie przejdzie obok nich obojętnie,
patrzy z nostalgią i namiętnością.
Szukamy w nich odpowiedzi na trudne dla nas pytania,
drzwi wszystkich - wzbudza dużo zaufania.
nikt nie wie, co się za nimi kryje...nawet jeśli wszyscy chcą się dowiedzieć
Co się za nimi kryje?
Czy to nowy początek? ...a może to tylko ciche miejsce? ...
Drzwi bez klamki, zatrzaśnięte pajęczynami i zadziorami,
zanurzone są w szarej rzeczywistości,
czekając, aż ktoś ją uwolni z zamknięcia...
oraz pozwoliła im otworzyć się na uścisk świata.
Jakub Marcinik
Szkoła Podstawowa 3 Kowary
13-letni
NIC DWA RAZY SIĘ NIE ZDRADZA - DO OBRAZU
"MASZYNA CZASU" TERESY KĘPOWICZ
Nic dwa razy ty nigdy nie powtórzy.
Żadna noc, której nigdy nie powtórzy,
nie ma dwóch takich samych dni,
dwóch takich samych zachodów słońca,
dwóch takich samych marzycielskich spojrzeń,
takich samych wspomnień,
dwóch takich samych objęć.
Wczoraj, dziś za późno,
kończy ty stary rok nadchodzi nowy,
kończy się stary dzień nadchodzi nowy,
kończy cię stara minuta nadchodzi nowa,
kończy się stara sekunda nadchodzi nowa
biorę wszystko, co cię konczy,
a potem uświadamiasz sobie, że wszystko zniknęło
i wszystko, co najlepsze, cię ominęło.
Jutro wita ty z tobą jesteś,
Wczoraj żyje z Tobą w radości,
Teraz patrzysz na Ciebie pogardliwie.
Ale dziś już jesteś mądrzejszy
nigdy nie przepuścisz ani jednej sekundy, minuty, godziny i dnia,
czy nawet tysięcy lat.
Teraz godny jesteś swojej przyszłości,
svoyego celu,
rozliczył się z Tobą trud przeszłości,
Teraz, Wczoraj żyje gdzieś w oddali.
Żyja teraźniejszości,
to tutaj jest Twój dom,
odstęp tu przyszłości,
już zawsze będziesz mieć jak żyć.
Pozytywnie patrz na świat,
emocjami rośnij w górę,
nigdy nie patrz za Siebie,
Zamknij drzwi przeszłości!
Lena Urbaniak
Szkoła Podstawowa w Karpaczu
12 lat
NIC DWA RAZY - O OBRAZIE
„MASZYNA CZASU” TERESY KĘPOWICZ
Nic się nie powtórzy.
Żadna noc się nie powtórzy
żaden dzień nie jest taki jak inny
żadnego zachodu słońca dla drugiego,
bez marzycielskiego spojrzenia na siebie,
dwa takie same wspomnienia
dwa równe uściski.
Wczoraj dzisiaj jest za późno
stary rok się kończy, zbliża się nowy rok,
stary dzień się kończy, nadchodzi nowy,
kończy się stara minuta kończy się nowa nadchodzi
stary drugi się kończy, nowy się zbliża,
i tak to się wszystko kończy i zaczyna
a potem zdajesz sobie sprawę, że to wszystko zniknęło
i wszystkiego najlepszego, co przegapiłeś.
Poranek wita cię życzliwie,
Wczoraj żyje z tobą w radości,
Teraz patrzy na ciebie z pogardą.
Ale dzisiaj jesteś mądrzejszy
i nie przegapisz sekundy, minuty, godziny ani dnia,
a nawet tysiąclecia.
Teraz jesteś godny swojej przyszłości
Twój cel,
kłopoty z przeszłości są rozstrzygane z tobą,
Dziś, wczoraj mieszka gdzieś daleko.
Żyć w teraźniejszości
twój dom jest tutaj
Tutaj znajdziesz lustro przyszłości,
teraz zawsze będziesz wiedział, jak żyć.
patrzeć na świat pozytywnie,
dorastać z emocjami,
nie oglądaj się za siebie
Zamknij drzwi do przeszłości!
Lena Urbaniak
Szkoła Podstawowa w Karpaczu
12 lat
MASZYNA CZASU
Mamy pierwsze 1945 roku w roku rocznika czapki w klasie kurtkach i czapkach, już bardzo zimno. Wiatr, deszcz i mgły pokrywały okolicę. Szkoła stała samotnie przy drodze do Karpacza z Budników. Pani dyktowała coś swoim zmarzniętym uczniom. Lekcje miały cię już ku ostatecznemu, gdy do klasy szybkiegom i zdecydowanego wyboru, bez pukania, wszedł pan dyrektor. Ubranie my mokre i zdyszanym głosem powiedział:
- Proszę wracać szybko do domu, bo zrywa się wielka wichura. Czy widzą dzieci.
Wybiegliśmy ze szkoły i popędziliśmy do swoich domów, chociaż pogoda była straszna. Mój brat Eddi i ja wiedzieliśmy co się stało, dziadek uruchomił swoje eksperymenty. Radość dodawawała nam skrzydeł,e drzew specjalnie przeszkadzały nam drogę do domu, a wiatr hulał i rozwiewał nam korzenie. Deszcz padał moździerz włosy, twarze mieliśmy całkiem i brudne od. Wpadliśmy zdyszani do domu, w drzwiach starych domu stała nasza piękna mama i wwtedy wstąpiliśmy sobie o zostawionych teczkach w klasie. Mama ucieła you na nasz widok, że jesteśmy cali i , choć przemoczen i zdrowiei:
- Umyjcie ręce, trzeba będzie będzie smakować, pyszny obiad.
W domu cudnie pachniało mlekiem i ciastem z kruszonką, ale my pobiegliśmy do szopy, do dziadka, który wprawił w ruch swoją magiczną kolorową maszynę czasu. Maszyna czasu rąbała drzewo, deski i wszystko na swojej drodze zmieniała. Machina, złota błękitna czasu, zrobiona, błyszcząca, błyszczona z wszystkiego, co nasz naszdek zdołał zaciągnąć do swojego niby laboratorium. Urządzenie już się poruszało, poruszało się po całej firmie. Byliśmy zadziwieni, bo na nim nasz dziadek i miał bardzo szeroko otwarte oczy, mógł coś mówić, ale dźwięk i wycie huraganu coś do krzyczał. Niestety, nic nie było już słychać, zatkaliśmy się, nic nie rozumieliśmy, bo mamy zakłócać straszne zgrzyty i trzaski. Wszystko zaczęło się obracać i wirować, latały wszystkie narzędzia i papierzyska dookoła nas. Na naszych oczach maszyna przetrwała, po prostu zniknęła razem z dziadkiem. Eddi i ja z przerażeniem popatrzeliśmy na siebie, nie zdążyliśmy zamienić się nawet słowa. Zobaczyliśmy, że nasz dziadek Urlik się rozczochrany i brudny. W drinku ujęłam gazetę i uśmiechnięto:
- Patrzcie teraz, jeszcze raz w 1905 roku, a oto dowód – gazeta mojego dziadka Udo.
Byliśmy wstrząśnięci, dziadek mógł wyglądać młodziej, chyba był w naszym wieku, coś się stało z maszyną czasu powrotu. Nasz kochany staruszek cieszył ty ogromnie, śmiało ty i stukał gazetą w kokpit maszyny czasu. Poczuliśmy powiew wiatru, usłyszeliśmy potworne wycie maszyny czasu, ciśnienie i unieśliśmy się wraz z szopą w powietrze. W ogromnym pędziło rzuciło nas gdzieś daleko. Obok nas leja dziwna przezroczysta gazeta roku 2045. Nie mogliśmy jej zachwycać, nasze pole przez przechodziły. Widzieliśmy też resztki przy prawie czasu przez dziadka. Rozbite kółka i połamane tryby były w korzeniach drzew, w trawie i przysypane były gruzem z szopy. Krajobraz przypominał nasz znajomy widok z okna poddasza nasz zespół, więc wiedzieliśmy, że nadal w tym samym, tylko w którym roku? Było spokojnie, aż za spokojnie.
Obok nas siedzących pod drzewem, iedzieli zdziwieni chlopcy. Byli bardzo śmiesznie ubrani. Na rekach i nogach mieli obrecze. Czuliśmy cię nieswojo, odeśli cię i pomogli nam wstać. Mówili innym językiem, nic nie rozumiemy, pomagali nam zbierać części i elementy maszyny dziadka. Do wszystkiego. Pani nam nieprawdopodobne Bylismy glodni. Eddi szarpnął mnie za rekaw i powiedzial:
- Karol, chyba opuściliśmy nasz czas, nasz dom. Spójrz, wszystko zniknęło, nie mamy dokąd wrócićć.
Przecierałem oczy i pocieszyłem młodszego brata:
- Zobaczysz, wszystko będzie dobrze, przecież mamy spężynę i korbę dziadka. Pozbieramy wszystko i zbudujemy nową, znowu mamy maszynę czasu. Uśmiechnęliśmy się z tobą do siebie
poszliśmy za dziewczyną, przemieszczali się, że są bezgłośnie, spokojnie w kierunku doliny, w kierunku Karpacza.
Eddi uszczypnął mnie złośliwie. Krzyknąłem i chciałem się otworzyć, oczy – obudziłem się. Okazało się, że to był tylko sen. Był on top i trochę inny od poprzednich, zapewnia i przerażający. Na szczęście Eddi i ja jesteśmy w naszym domu, pachniała zupa naszej mamy. Nasze teczki szkolne szkoly w kącie pod drzwiami. Eddi biegał za psem dookoła stołu, a dziadek czytał codzienną gazetę, na której była data 28 września 2045. Odsapnąłem – wszystko w porządku.
Anastazja Kesicka
Szkoła Podstawowa w Karpaczu
12 lat
MASZYNA CZASU
We wrześniu 1945 roku dzieci siedziały w klasie w kurtkach i czapkach, bo było już bardzo zimno. Krajobraz pokryły wiatr, deszcz i mgła. Budynek szkoły został odizolowany na drodze między Forstlangwasser i Krummhübel. Nauczyciel podyktował coś sztywnym uczniom. Lekcja dobiegała końca, gdy dyrektor szybkim i zdecydowanym krokiem wszedł do klasy bez pukania. Jego ubranie było mokre i zadyszanym głosem powiedział:
- Proszę wróć szybko do domu, bo szykuje się wielka burza. żegnaj dzieci!
Wybiegliśmy ze szkoły i pognaliśmy do domów, mimo że pogoda była fatalna. Mój brat Eddi i ja wiedzieliśmy co się stało, dziadek zaczął swoje eksperymenty. Radość dodała nam skrzydeł, korzenie drzew utrudniały nam drogę do domu, a wiatr wiał i wiał nasze kurtki. Padał deszcz i moczył nam włosy, twarze były całkowicie pokryte błotem. Wpadliśmy do domu bez tchu, nasza piękna mama stała w drzwiach starego domu, a potem przypomnieliśmy sobie tornistry, które zostawiliśmy w klasie. Mama ucieszyła się na nasz widok, chociaż mokry, zdrowa i szczęśliwa i powiedziała:
- Umyj ręce, niedługo będzie gorący, pyszny obiad.
Dom pachniał cudownie mlekiem i kruszonką, ale pobiegliśmy do szopy, w której dziadek uruchomił swoją magiczną, kolorową maszynę do podróży w czasie. Wehikuł czasu ścinał drzewa i deski, zmieniając wszystko na swojej drodze. Wehikuł czasu był kolorowy, niebiesko-złoty, drewniany, lśniący, zrobiony ze wszystkiego, co nasz dziadek wciągnął do swojego rzekomego laboratorium. Urządzenie już się poruszało, poruszając się po małym pokoju. Byliśmy zdumieni, bo nasz dziadek siedział na nim i miał szeroko otwarte oczy, próbował coś powiedzieć, ale zagłuszył go huk i wycie huraganu, coś do nas zawołał. Niestety nic już nie słyszeliśmy, zatkaliśmy uszy, nic nie rozumieliśmy, bo nasze rozumienie było zakłócone przez okropne trzaski i trzaski. Wszystko zaczęło się kręcić i wirować, wszystkie narzędzia i papiery latały wokół nas. Wehikuł czasu zniknął na naszych oczach wraz z dziadkiem. Eddi i ja spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem, nie mieliśmy czasu, żeby powiedzieć ani słowa. Widzieliśmy, jak nasz dziadek Urlik pojawił się rozczochrany i brudny. Trzymał gazetę i uśmiechając się powiedział:
- Słuchajcie chłopcy, byłem z powrotem w 1905, a oto dowód - gazeta mojego dziadka Udo.
Byliśmy w szoku, dziadek wyglądał młodziej, chyba był w naszym wieku, coś się stało z wehikułem czasu, kiedy wróciliśmy. Nasz kochany staruszek był bardzo szczęśliwy, śmiał się i stukał w gazetę w kokpicie wehikułu czasu. Poczuliśmy podmuch wiatru, usłyszeliśmy potworne wycie wehikułu czasu, ogromne ciśnienie i podnieśliśmy szopę w powietrze. W wielkim przyspieszeniu odrzucił nas daleko. Obok nas była dziwna przezroczysta gazeta, prawdopodobnie z 2045 roku. Nie mogliśmy jej chwycić, przeszywały ją palce. Widzieliśmy też pozostałości wehikułu czasu zbudowanego przez mojego dziadka. Zmiażdżone koła i złamane koła zębate leżały w korzeniach drzew, w trawie i były zasypane gruzem. Krajobraz przypominał nasz znajomy widok z okna piwnicy, więc wiedzieliśmy, że wciąż jesteśmy w tym samym miejscu, tylko w którym Rok? Było cicho, zbyt cicho.
Zaskoczeni faceci usiedli obok nas i położyli się pod drzewem. Ubrani byli bardzo śmiesznie. Mieli obręcze na rękach i nogach. Nieswojo, chłopcy wstali i pomogli nam wstać. Mówili innym językiem, nic nie rozumieliśmy, ale pomogli nam zebrać części i podzespoły maszyny mojego dziadka. To wszystko wydawało nam się niewiarygodne. Byliśmy głodni. Eddi podciągnął mój rękaw i powiedział:
- Karolu, chyba opuściliśmy swój czas, nasz dom. Zobacz, że to wszystko zniknęło, nie mamy dokąd wrócić.
Przetarłem oczy i pocieszyłem młodszego brata:
- Zobaczysz, wszystko będzie dobrze, mamy piórko i korbę dziadka. Zbierzemy wszystko i zbudujemy nowy, lepszy wehikuł czasu pracy. Uśmiechnęliśmy się do siebie
i szliśmy za chłopcami, którzy cicho i spokojnie szli w kierunku doliny, w kierunku Krummhübel.
Eddi uszczypnął mnie złośliwie. Krzyknąłem i rozszerzyłem oczy - obudziłem się. Okazuje się, że to był tylko sen. Był niesamowity i nieco inny od poprzednich, realistyczny i przerażający. Na szczęście Eddi i ja byliśmy w naszym domu i mogliśmy poczuć zapach zupy mamy. Nasze tornistry stały w kącie przy drzwiach. Eddi gonił psa wokół stołu, podczas gdy dziadek czytał gazetę, która mówiła, że 28 września 2045 r. sapnąłem - w porządku.
Anastazja Kesicka
Szkoła Podstawowa w Karpaczu
12 lat
W MUZEUM ZABAWEK
Wczorajszego dnia razem z klasą na okres czasu polskiego w Muzeum Zabawek im. Henryka Tomaszewskiego w Karpaczu.
Wynik był to w Karpaczu Górnym, który miał swoje lalki, zbierane calym świecie, ofiarował.
W 2011 roku muzeum równoważności przeniesionej ze wszystkim eksponatami wraz z nowo wybudowanym budynku powstałego po adaptacji dawnego pomnika, którego dojeżdżał pociąg z Jeleniej Góry. W Muzeum Zabawek jest akurat na wystawie różnych obrazów. Były tam obrazy m.in . Teresy Kępowicz. Właśnie jej obrazy najbardziej mi się podobały. Byl every, który byl tak piękny, że utkwił mi przełom w pamięci…
Po tym czasie do domu, wieczorem, kiedy kładłam cię już spać, przed wprowadzeniem mi you obraz…
Była zima, bardzo śnieżna, a ja samotnie brnęłam przez wielką, śnieżną zaspię. Wydawało mi się i byłam prawie pewna, że były to okolice Muzeum Zabawek w Karpaczu im. Henryka Tomaszewskiego. Idąc między drzewami pod górę, jakieś środki, a następnie bardzo dobrze działaam głośny stukot. To był pociągający pociąg ze strony Jeleniej Góry do Karpacza po mocno zaśnieżonych torach. Wśród tej wielkiej zamieci i ogromnych drzew wygląd jak jakiś potwór. Byłam bardzo zaskoczona- dopiero pociągi do Karpacza dawno przestały jeździć, tylko tory. Po tych torach właśnie powoli nadciągał ten zaśnieżony pociąg. Jechał powoli, coraz dalej i dalej pod górę, samotnie, zamiast śniegu, świerków całych oonych. Po poboczach śniegu…
Miałam stać w miejscu do jednego z wagonów i jechać dalej w nieznane…
Przecież mamy wszystko jest możliwe…
Nie udało się, pozostała tylko zaśnieżona, samotna droga. „Droga zapomnienia”…
Przebudziłam się i wiedziałam, że nigdy nie pociągu do Karpacza, że pozostają tylko samotne, puste tory.
Ale czy na zawsze?
Może być przy budynku Muzeum Zabawek im. Henryka Tomaszewskiego w Karpaczu pojawi się się pociąg jadący z Jeleniej Góry do Karpacza…
Miesiąc później później poszliśmy do Muzeum Zabawek. Przystawka jedno z eksponatów stała bardzo miła Pani, recytowała wiersz. Wiersz byl przepiękny i brzmi tak:
-"Czerwona czapka ze znaczkiem PKP
Czy ona o tym jak?
Że prosto do Karpacza
Jechał pociąg i nigdzie nie zbaczał.
Kolejarz, Praktyka Człowieka,
Sprawdzał nawierzchnię.
A dumna czapka na jego glowie,
Myślała, kto, o tym opowie?
Uczniom, co przyjdą do Muzeum w Karpaczu,
Mam wszystko zobaczą inaczej.
Dziś już nie ma kolei z Jeleniej Góry
A z ul. tylko mury.
Nigdy nie „czapko” żeby tylko czas cię zatrzymał
a ty był jako oryginał.
Piękny budynek w dole Karpacza.
Cieszy widok każdego mieszkańca
Zaświadczam o tym, że czas nie dobiegł końca.
Do widzenia czapko, mój znow tu przyjdziemy
Ja ciebie z radością oglądniemy.”
Wiersz ten był o czapce i bilecie PKP. Przedmioty miałyby swoje miejsce w gablocie. Później, gdy ktoś opisał się, że była czapka z wystawiona tam przez ostatni kolejarza, który jeszcze pracował w ostatnim pociągu, który jechał do Karpacza…
Aneta Draheim
Szkoła Podstawowa w Karpaczu
13 lat
W MUZEUM ZABAWEK
Wczoraj byliśmy z moją klasą w polskiej klasie w Muzeum Zabawek im. Henryka Tomaszewskiego w Krummhübel.
Pierwotnie było to muzeum w Ober-Krummhübel, któremu Henryk Tomaszewski, wybitny polski artysta, podarował w prezencie swoje lalki, które zbierał na całym świecie.
W 2011 roku, po przebudowie dawnego dworca kolejowego, muzeum wraz ze wszystkimi eksponatami zostało przeniesione do wybudowanego budynku, do którego można było dojechać pociągiem z Jeleniej Góry. W muzeum zabawek odbyła się właśnie wystawa różnych obrazów. Były obrazy m.in. Teresy Kępowicz. To właśnie jej zdjęcia podobały mi się najbardziej. Była taka piękna, że szczególnie ją zapamiętałam...
Kiedy wieczorem wróciłem do domu i położyłem się spać, ten obraz pojawił się przed moimi oczami...
Była zima, bardzo śnieżna, a ja szedłem sam przez wielką zaspę śnieżną. Wydawało mi się i byłam prawie pewna, że znajduje się w pobliżu muzeum zabawek „Henryk Tomaszewski” w Krummhübel. Gdy szedłem na wzgórze między drzewami, zobaczyłem kilka świateł, a potem bardzo wyraźnie usłyszałem głośny stukot. Był to pociąg jadący z Hirschberg do Krummhübel po mocno zaśnieżonych torach. W tej wielkiej śnieżycy i ogromnych drzewach wyglądał jak potwór. Bardzo się zdziwiłem – w końcu pociągi do Karpacza na długo przestały kursować i pozostały tylko tory. Ten zaśnieżony pociąg powoli przejeżdżał przez te tory. Jechał bardzo powoli, coraz dalej pod górę, samotnie, między wysokimi, pokrytymi śniegiem sosnami. Na skraju torów były wielkie szyby śnieżne...
Chciałem wsiąść do jednego z wagonów i jechać dalej w nieznane...
W końcu we śnie wszystko jest możliwe...
Nie udało się, pozostała tylko zaśnieżona, samotna droga. „Ścieżka zapomnienia”...
Obudziłem się i wiedziałem, że nie ma pociągu do Krummhübel, że zostały tylko samotne, puste tory.
Ale czy to na zawsze?
Może kiedyś w budynku Muzeum Zabawek w Krummhübel pojawi się prawdziwy pociąg z Jeleniej Góry do Karpacza...
Miesiąc później znów poszliśmy do muzeum zabawek. Bardzo miła pani stanęła przy jednym z eksponatów i wyrecytowała wiersz. Wiersz był piękny i wyglądał tak:
- „Czerwona czapka z symbolem kolei”
Czy ona wie?
To zaraz po Krummhübel
Był pociąg i nigdzie się nie zgubił.
Kolejarz, pracowity człowiek,
Dokładnie sprawdziłem bilety.
I dumna czapka na głowie
Pomyśl, kto by o tym opowiedział?
Uczniowie, którzy przychodzą do muzeum w Krummhübel
I zobaczy wszystko inaczej.
Dziś nie ma linii kolejowej z Hirschberg
A ze stacji pozostały tylko mury.
Nie, "Chata", po prostu czas stać w miejscu
I pozostałaś oryginalna.
Piękny budynek u podnóża Krummhübel.
Zachwyca każdego mieszkańca swoim widokiem
I pokazuje, że czas się nie skończył.
Żegnaj kapeluszu, tu wrócimy
I będą patrzeć na ciebie z radością."
Ten wiersz dotyczył czapki i biletu kolejowego. Przedmioty te miały stojak w gablocie.Później, kiedy oprowadzono nas po muzeum, dowiedzieliśmy się, że to czapka zostawiona tam przez ostatniego kolejarza, który pracował w ostatnim pociągu, który jechał do Krummhübel...
Anastazja Kesicka
Szkoła Podstawowa w Karpaczu
13-letni
RODZINA
Kiedy granice były wyznaczane, robiła to z pewnością osoba, która nie miała rodziny. Z pewnością nie miał rodziny, która powitałaby go przyjaźnie, gdy wróci do domu. Musiał siedzieć w złym humorze w ciemności. Z pewnością nie sądził, że granice niszczą rodziny. Że małe dzieci, które straciły rodziców na granicy, musiały dorastać bez miłości rodziców. Ale żadna granica na świecie nie przekracza rodziny, nawet jeśli więzi grożą zerwaniem. I dopiero wtedy, gdy coś zgubiłeś, wiesz, czego potrzebujesz: a mianowicie rodziny, która cię wzmacnia, w której możesz się śmiać i płakać.
Zoe Artman
Bezpłatna szkoła Waldorf w Görlitz
8 klasa
RODZINA
Kiedy granice zostały wytyczone, powstały dla kogoś, kto nie miał linii. Z powodu nie było, który by ciepło miał miejsce, gdy miałeś do domu. zamawiane jest zrzędliwie w ciemności. Z kontroli nigdy nie sądził, że granice niszczą rodziny. Że męskie dzieci, które straciły rodziców za granicą, musiały dorastać bez miłości rodziców. Ale żadna granica na świecie nie łamie rodziny, jeśli nawet jeśli chcesz osiągnąć granicę rozerwaniem. Jestem wwtedy, gdy jesteś, gdy jesteś, wiesz, czego możesz zgubić, byś mógł, która cię utworzyła, w możesz się śmiać i płakać.
Zoe Artman
Wolna Szkoła Waldorf School w Görlitz
8. Klasa
TRASY ROWEROWE W POLSCE I NIEMCZECH
Ścieżek rowerowych w Niemczech iw Polsce jest bardzo, bardzo dużo, ale są też ścieżki rowerowe, które czasem prowadzą przez Polskę, a czasem przez Niemcy. Na przykład ścieżka rowerowa Odra-Nysa, która ciągnie się od źródła Nysy w Górach Izerskich do Bałtyku, aż do Zalewu Szczecińskiego. Ścieżka rowerowa Neisse-Oder prowadzi przez Czechy, Polskę i Niemcy. Przebiega przez miasta Liberec, Zittau, Görlitz-Zgorzelec, Forst, Guben - Gubin. Nysa kończy się pod Guben i wpada do Odry. Następnie przejedziesz przez miasta Frankfurt - Słubice, Schwedt, Greifenhagen. Wreszcie dociera do Szczecina, skąd już niedaleko do celu, Zalewu Szczecińskiego.
Ścieżka rowerowa ma dokładnie 600 km długości i jest dobrze zagospodarowana. Jako rowerzysta możesz nie tylko podróżować tam iz powrotem między Niemcami a Polską, ale także poznać wiele niemieckich i polskich miast oraz jeździć rowerem przez rozległe krajobrazy rzeczne. Jeśli mówisz po polsku, możesz odnaleźć drogę na wschód od Nysy.
Pascal Exner
Bezpłatna szkoła Waldorf w Görlitz
8 klasa
SZLAKI ROWEROWE W POLSCE I NIEMCZECH
Ścieżek rowerowych w Niemczech iw Polsce jest bardzo, ale są też ścieżki rowerowe, które czasem prowadzą przez Polskę, a czasem przez Niemcy. Na przykład ścieżka rowerowa Odra-Nysa, która ciągnie się od źródła Nysy w Górach Izerskich Bałtyku, aż do Zalewu Szczecińskiego. Ścieżka rowerowa Neisse-Oder prowadzi przez Czechy, Polskę i Niemcy. Przebiega przez miasto Liberec, Zittau, Görlitz-Zgorzelec, Forst, Guben - Gubin. W Guben Nysa sie kończy i wpada do Odry. Popraw przejeżdza przez miasto Frankfurt - Słubice, Schwedt, Greifenhagen. W koncu Dochodzi do Szczecina, skąd już jest niedaleko do celu, Zalewu Szczecińskiego.
Ścieżka rowerowa w nawierzchni 600 km długości i jest dobrze zagospodarowana. Jako rowerzysta możesz nie tylko jeździć tam iz powrotem między Niemcami a Polską, ale także poznać wiele niemieckich i polskich miast oraz przejeżdżać przez rozległe krajobrazy rzeczne. Jeśli mówisz po polsku, łatwo znajdziesz się na wschód od Nysy.
Pascal Exner
Wolna Szkoła Waldorf School w Görlitz
8. Klasa
MOST NA NYSIE
Z naszym pięknym mostem na Starym Mieście
została wypełniona wielką pustką
między Niemcami a Polską,
zjednoczyć ludzi.
Do naszego festiwalu starego miasta
przyjeżdżają ludzie ze Wschodu i Zachodu.
Bawią się rozrywką i jedzeniem
i zobacz tańce dookoła
wokół granicy.
Elias Fiedler, Ferenc Hettwer, Leni Simmank i Tim Hiller
Bezpłatna szkoła Waldorf w Görlitz
8 klasa
NAJBARDZIEJ NAD NYSÀ
Z naszym pięknym mostem na Starym Mieście
wielka pustka została wypełniona
między Niemcami a Polską,
zjednoczyć ludzi.
Do tego starego miasta
przybywają ludzie ze wschodu i zachodu.
Bawią się rozrywką i jedzeniem
widzę tańce zapaśnicze
wokół granicy.
Elias Fiedler, Ferenc Hettwer, Leni Simmank i Tim Hiller
Wolna Szkoła Waldorf School w Görlitz
8. Klasa
CZTERY MOSTY
Cztery mosty zginają plecy,
Aby zadowolić Niemcy i Polskę.
Bez czterech mostów byłyby luki
Między Niemcami a Polską.
A gdyby były luki
Jeśli nie moglibyśmy niczego połączyć.
Ale na szczęście nie ma luk,
I możemy spojrzeć na drugi kraj.
Możemy się swobodnie poruszać
I spotykaj się swobodnie.
Charlotte Kretschmer, Elia Berberich, Lilly Waurig, Lina Neumann, Zoe Unger
Bezpłatna szkoła Waldorf w Görlitz
8 klasa
CZTERY MOST
Cztery mosty zginają plecy
Aby Niemcy i Polska były szczęśliwe.
Bez czterech mostów byłyby luki
Między Niemcami a Polska.
A gdybym był luki
Nigdy nie mogliśmy niczego połączyć.
Ale na szczęście nie ma luk
I możemy zamieszkać na drugi kraj.
zyskasz swobodę
spotykam się między nami swobodnie.
Charlotte Kretschmer, Elia Berberich, Lilly Waurig, Lina Neumann, Zoe Unger
Wolna Szkoła Waldorf School w Görlitz
8. Klasa
FESTIWAL STAREGO MIASTA
W pięknym letnim czasie
szykuje się festiwal starego miasta.
Nazywa się też Jakuby,
bo Jacob Boehme jest dobrze znany w Polsce.
Wiele atrakcji wywabia młodych i starszych z domu,
a przed sceną rozlegają się gromkie brawa.
Kiedy dziecko wyciąga rękę rodzica,
idź do stoiska, które sprzedaje jedzenie.
Możesz zachorować na karuzeli...
Nadal masz dużo zabawy, a cena jest uczciwa.
I piękna muzyka na żywo
przynosi radość i szczęście wszystkim.
W średniowiecznych szatach
ludzie spacerują poboczem drogi.
Z diabelskiego młyna patrzysz na noc w oddali
gwiazdy jasno świecące nad miastem.
Na koniec będą fajerwerki
Co sprawia przyjemność każdemu.
Amy Melchner, Anna Pohl, Lisa Solinas i Marie Fikentscher
Bezpłatna szkoła Waldorf w Görlitz
8 klasa
FESTYN STAREGO MIASTA (JAKUBY)
W pięknym letnim czasie
szykuje cię festyn starego miasta.
Jakuby też ty się nazywa
bow Polsce znany jest Jacob Böhme.
Wiele atrakcji w animacji młodych i starszych z domu,
a przed sceną rozlegają się wam gromkie brawa.
Kiedy dziecko ciągnie za rekę rodzica
idą do stoiska z jedzeniem.
Możesz nas znaleźć zle w karuzeli...
Ale nadal masz dużo zabawy, a cena jest uczciwej.
Ja piękna muzyka na żywo
przynosi radość i szczęście wszystkim ludziom.
Wałych strojach
ludzie spacerują po poboczach dróg.
Z diabelskiego młyna możesz patrzeć w dal nocą
Gwiazdy świecące jasno nad miastem.
Na koniec jest pokazem ogni
Co sprawia przyjemność.
Amy Melchner, Anna Pohl, Lisa Solinas i Marie Fikentscher
Wolna Szkoła Waldorf School w Görlitz
8. Klasa